Każdy wie, że z Gdańska do Rygi daleko nie jest. Ba ale dzieli nas absurdalna "wysepka" w postaci postsowieckiej bazy zwanej "obwodem Kaliningradzkim". Bez wizy ani rusz. Ponieważ ani mi w głowie było finansować rosyjską administrację, wybrałem drogę przez Wilno - dokładnie dwa razy dłuższą.